W jedenastym odcinku „Sortowni” przedstawiam „Anihilację: Podbój” czyli powtórkę z rozrywki po „Anihilacji”, drugi tom „Paper Girls” bardziej spektakularny niż pierwszy oraz udaną kontynuację „Odrodzenia”.

ANIHILACJA: PODBÓJ, tom 1
Jeśli myśleliście, że prawie 1000 stron komiksu wystarczyło Keithowi Giffenowi i spółce na opowiedzenie historii jednego z największych konfliktów w historii kosmicznego Marvela, to się mylicie. Po pokonaniu potężnej armii Annihilusa, władcy Strefy Negatywnej, superbohaterowie wciąż nie mogą odpocząć. Galaktyce zagraża nowe niebezpieczeństwo. Cybernetyczna rasa Phalanxów dąży do przejęcia kontroli nad wszystkimi światami przekonana, że tylko w ten sposób zapewni wszechświatowi trwały pokój. Przyszłość galaktyki po raz kolejny zależy od odwagi i determinacji obdarzonych supermocami śmiałków, wśród których są Star-Lord oraz Quasar, córka Kapitana Marvela.

„Anihilacja: Podbój” skonstruowana jest w podobny sposób jak wcześniejsze odsłony serii. Tom otwiera historia wprowadzająca nas w konflikt, a po niej następują opowieści koncentrujące się już na konkretnych postaciach. Bohaterem pierwszej z nich jest wspomniany wcześniej Star-Lord, który na czele grupy straceńców (wśród nich są Groot i szop Rocket) podejmuje się samobójczej misji na tyłach wroga. Kolejna koncentruje się na Quasar i jej poszukiwaniach tajemniczego Zbawiciela, jedynej istoty zdolnej powstrzymać zapędy Phalanxów.

Kontynuacja „Anihilacji” to powtórka z rozrywki po „Anihilacji”. Wypełniona postaciami i efektownie narysowana kosmiczna rozwałka, w której akcja pędzi z zawrotną prędkością a supermoce eksplodują praktycznie na każdej stronie. Do fabuły wpleciono znacznie więcej bohaterów sięgając również po takich weteranów jak Adam Warlock. Tych, których część pierwsza odrzuciła nie będę namawiał, jeśli jednak śledząc historię konfliktu z armią Annihilusa dobrze się bawiliście, „Podbój” nie powinien Was rozczarować.

PAPER GIRLS, tom 2
Pierwszy tom uhonorowanej już trzema nagrodami Eisnera serii scenarzysty Briana K. Vaughana i rysownika Cliffa Chianga był znakomity. Drugi jest równie dobry, a na pewno bardziej spektakularny.

„Paper Girls” to opowieść o czterech nastolatkach, roznosicielkach gazet, dla których spotkanie z parą tajemniczych nieznajomych staje się początkiem wielkiej przygody pełnej gigantycznych potworów, podróży w czasie i niebezpieczeństw.

Pierwszy tom serii był nostalgicznym hołdem złożonym latom 80. Utrzymaną w klimacie zbliżonym do „Stranger Things” opowieścią, w której zwyczajne mieszało się z niezwyczajnym, a przejawy popkultury drugiej połowy ubiegłego wieku sąsiadowały z intrygą rodem ze sci-fi. Jednak część pierwsza była zaledwie wprowadzeniem do znacznie większej historii. W drugi tomie akcja nabiera zarówno rozmachu jak i tempa. Główne bohaterki wplątują się w kabałę sięgającą daleko w przyszłość, a ich podróż w czasie sprawia, że na Ziemi pojawiają się olbrzymie potwory. Niebezpieczeństwo czai się z każdej strony, a co gorsza dziewczyny nie wiedzą komu mogą zaufać. Czy starszej wersji jednej z nich czy też może przybyłej z przyszłości równolatce?

Brian K. Vaughan jest niezłym scenarzystą, ale jego dzieła często cierpią na tę samą przypadłość – znakomicie się zaczynają, ale z czasem zaczynają nużyć by na koniec trafić na półkę z podpisem „średniaki z potencjałem”. Taki los spotkał „Y. Ostatniego z mężczyzn” taki też najprawdopodobniej czeka „Sagę”. Mam nadzieję, że z „Paper Girls” będzie inaczej. Ta seria, poza tym, że trzyma w napięciu i dostarcza wielu emocji, ma w sobie niezwykłą energię i fantastyczne bohaterki, którym czytelnik kibicuje od pierwszej strony i z którymi zwyczajnie nie chce się rozstawać. Przygody Papierówek, jak na razie, cały czas mnie zaskakują i mam nadzieję, że tak pozostanie aż do finału.

ODRODZENIE: ŻYCIE MA SENS
Drugi tom serii opowiadającej o mieszkańcach Wausau, małego miasteczka w stanie Wisconsin, których życie wywraca się do góry nogami po tym jak niektórzy z ich zmarłych niespodziewanie wracają do życia. Miejscowość zostaje objęta kwarantanną do czasu wyjaśnienia tajemniczego zjawiska, ale odcięci od świata ludzie muszą jakoś żyć i na swój sposób radzić sobie z wydarzeniami jakich stali się świadkami, współuczestnikami a niekiedy również ofiarami.

Kilka lat temu „Odrodzenie” było jedną z najgorętszych serii komiksowych za oceanem. Cykl zdobył trzy nominacje do nagród Harveya, a jego pierwszych kilkanaście zeszytów sprzedawało się właściwie na pniu. Z czasem zainteresowanie dziełem scenarzysty Tima Seeleya i rysownika Mike’a Nortona drastycznie spadło, a do finału 47-zeszytowego cyklu dotrwała już niewielka część jego początkowych czytelników.

Niech to was jednak nie zraża. Większość serii komiksowych ma podobny cykl życia, a „Odrodzenie” to bardzo udany cykl, którego fabularne problemy objawią się dopiero za jakiś czas. Na razie dzieło Seeleya i Nortona nie ma prawa się nie podobać.

„Życie ma sens” w znakomity sposób rozwija opowieść rozpoczętą w poprzednim tomie. O wydarzeniach w Wausau dowiaduje się świat i nie brakuje takich, którzy chcą wykorzystać je do własnych celów – cyniczni politycy, podejrzani „biznesmeni” a nawet sami wskrzeszeni. W kadrach pojawia się coraz więcej bohaterów, a do historii zostają wprowadzone nowe wątki dzięki czemu komiksowe plansze tętnią życiem. Tim Seeley mówi o „Odrodzeniu”, że jest połączeniem „Fargo” z „Żywymi trupami”, ale to porównanie nie oddaje w pełni rozmachu z jakim zaplanowano tę serię. Tutaj każdy bohater ma swoją przeszłość i motywy, które nim kierują, choć te ostatnie niekoniecznie muszą zostać od razu ujawnione. Tim Seeley snuje swoją opowieść niespiesznie pozwalając czytelnikom na dobre zapoznanie się z Wausau i jego mieszkańcami, co jest jednym z największych atutów ten monumentalnej historii.

W „Odrodzeniu” miesza się ze sobą wiele gatunków. To zarówno horror jak i kryminał, dramat obyczajowy i opowieść miłosna, komedia, ale też niepozbawiona gorzkich spostrzeżeń refleksja na temat współczesnej Ameryki oraz lęków drzemiących w jej mieszkańcach. Zdecydowanie warto dać tej serii szansę.

Omawiane komiksy ukazały się nakładem wydawnictw Egmont oraz Non Stop Comics.

Leave a Reply