Daniel Clowes, bodajże jedyny twórca komiksowy z nominacją do Oscara na swoim koncie, powraca nową powieścią graficzną zatytułowaną „Monica”. Podobnie jak wydany 7 lat temu „Patience” album zwraca na siebie uwagę precyzyjnie skonstruowaną intrygą i zachwycającą oprawą graficzną.
Daniel Clowes na scenie komiksowej działa już od blisko 40 lat. Jest uznanym scenarzystą i rysownikiem oraz laureatem wielu prestiżowych nagród. Jest również jednym z nielicznych twórców, który nie tylko sprawnie przeszedł z komiksowego niezalu do tzw. „mainstreamu”, ale doczekał się statusu gwiazdy.
Na podstawie jego komiksów powstało już 5 filmów, z których najbardziej znanym i udanym pozostaje „Ghost World” z 2001 roku zrealizowany przez Terry’ego Zwigoffa. Być może powstanie więcej, bo kilka lat temu prawa do ekranizacji jego powieści graficznej „Patience” kupiło cenione studio Focus Features, a producenci wyrazili zainteresowanie także „Moniką”. Między innymi również Clowesowi zawdzięczamy to, że komiks przestał być traktowany jako rozrywka dla dzieciaków, a zaczął być postrzegany – przez krytyków, czytelników czy wreszcie badaczy – jako literatura. Dziś każda premiera jego nowego komiksu uznawana jest za wydarzenie. Tym bardziej, że autor nie publikuje zbyt często, a narysowanie komiksu zajmuje mu średnio kilka lat.
W swoich pracach twórca ten często powraca do takich tematów jak samotność czy wyobcowanie. To zagadnienia, które, jak sam przyznaje, są mu szczególnie bliskie. I również je znajdziemy w „Monice”, komiksie nie będącym co prawda autobiografią, ale niosącym w sobie emocje doskonale znane samemu Clowesowi.
Tytułowa Monica nigdy nie poznała swojego ojca. Kiedy była mała jej matka, hippiska o imieniu Penny, oddała ją na wychowanie dziadkom, a potem zniknęła z jej życia. Kilkanaście lat później, już jako dorosła kobieta, Monica postanawia wyjaśnić, co skłoniło Penny do porzucenia własnego dziecka.
„Monica” to 9 powiązanych ze sobą historii, z których każda utrzymana jest w nieco innej konwencji. Daniel Clowes swobodnie łączy ze sobą różne gatunki. W „Monice” odnajdziemy historię wojenną, obyczajowy dramat, romans, kryminał a nawet horror. Perypetie tytułowej bohaterki są bliskie życiu samego autora, który również, jako kilkulatek, po rozwodzie swoich rodziców trafił na wychowanie do dziadków. Jak sam wspomina, samotność była uczuciem, które towarzyszyło mu przez całe dzieciństwo, a poprzez postać Moniki starał się pokazać emocje, jakie nim wtedy targały.
Nowy komiks Clowesa to kolejna już w dorobku tego twórcy historia o bohaterze szukającym zrozumienia siebie samego i stawiającego czoła traumom swojego życia. Autor nie unika trudnych tematów, ale ponownie pokazuje je w atrakcyjnej formie mieszając psychologię z popularnymi gatunkami literackimi.
„Monica” jest komiksem drobiazgowo przemyślanym nie tylko w warstwie fabularnej, ale również wizualnej. Każdy z rozdziałów albumu inspirowany jest wizualnie twórczością innego artysty, od Jacka Davisa, specjalisty od okładek i współtwórcy magazynu „Mad”, przez mistrza komiksowego horroru Joego Orlando aż po George’a Price’a, wieloletniego współpracownika magazynu „The New Yorker”. Co więcej, w niektórych kadrach Clowesowi udało się również przemycić twarze jego ulubionych aktorów: Richarda Deacona, Williama Conrada, Yapheta Kotto i Michaela J. Pollarda. Jest to zabieg, do którego twórca często bo powraca, bo, jak sam przyznaje, lubi myśleć o swoich komiksowych bohaterach właśnie jak o aktorach grających główne role w jego „narysowanym” filmie.
Z twórczością Daniela Clowesa nie zawsze jest mi po drodze. Niektóre z jego komiksów uważam za znakomite, jak „Patience” czy „Ghost World”, ale inne, jak choćby „Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza” kompletnie do mnie nie trafiły. „Monica” zalicza się do tej pierwszej grupy. To kolejny w dorobku tego artysty znakomity album uwodzący czytelnika nieoczywistą fabułą i fantastycznymi rysunkami.