Wydawnictwo Timof Comics od lat konsekwentnie dostarcza nam komiksowe dobro z Hiszpanii. Teraz wprowadziło na rynek album, który nie tylko jest znakomity i odniósł oszałamiający sukces, ale został stworzony przez prawdziwego gwiazdora. Zaryzykuję stwierdzenie, że w Hiszpanii przerastającego popularnością samego Paco Rocę.
Urodzony w 1981 roku Isaac Sánchez González jest rysownikiem, stand-uperem, prezenterem telewizyjnym i komiksiarzem, a przede wszystkim niezwykle popularnym youtuberem. Jego kanał na YouTube śledzi ponad 800 tysięcy osób, a ponieważ jest jednym z pierwszych Hiszpanów, który przyciągnął na serwisie tak dużo „subów” nazywany jest w swojej ojczyźnie „Dziadkiem YouTube’a”.
Pierwsze materiały wideo zaczął publikować jeszcze w 2006 roku. Kilka lat później był już gwiazdą nie tylko internetu, ale również hiszpańskiej sceny komediowej i gospodarzem popularnych programów telewizyjnych. W 2018 roku porzucił tę karierę, by skupić się na tworzeniu komiksów, które rysował od dziecka. Pierwsze albumy wydał jeszcze w latach 2009 i 2010, a jeden z nich zatytułowany „El regreso del hombre pez” został uhonorowany nagrodą Josepa Colla na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Barcelonie.
Po tym jak porzucił YouTube’a, Sanchez stworzył komiksową trylogię „Taxus” (2017-2019), po niej przyszła powieść graficzna „El don” uznana przez madrycką Gildię Księgarzy najlepszym hiszpańskim komiksem roku 2021, a rok później ukazało się „Kąpielisko przypływisko”. Album odniósł oszałamiający sukces i w przeciągu kilku lat doczekał się w Hiszpanii blisko 10 wydań, w tym jednego kolekcjonerskiego w powiększonym formacie
Komiks, o którym sam autor mówi, że to jego najbardziej osobiste dzieło, przenosi czytelników do Badalony, gminy na przedmieściach Barcelony, gdzie w latach 90. doszło do poważnego zanieczyszczenia lokalnych plaż. W rezultacie w regionie zaczęły powstawać ulokowane przy samej plaży tzw. „bańos”, czyli przybytki będące połączeniem basenu z barem. Jedno z takich miejsc prowadziła rodzina autora. A on sam spędził tam kilka lat swojego życia.
Choć powyższy opis na to wskazuje, „Kąpielisko przypływisko” nie jest kolejną komiksową autobiografią. To opowieść o rodzinie Sancheza, ale – jak zaznacza sam autor – „nie została oparta na prawdziwych wydarzeniach, a wręcz przeciwnie, bo na wspomnieniach”. I te słowa są idealnym kluczem do zrozumienia tego albumu.
Historia przedstawiona w komiksie składa się z mniej lub bardziej powiązanych ze sobą epizodów, scen z życia, które finalnie tworzą jedną, spójną historię. Dużo jest w niej jednak niedopowiedzeń, elementów pozostawionych do uzupełnienia wyobraźni czytelnika. Isaac Sanchez skorzystał tu z rozwiązania, jakie w dużym stopniu stało za sukcesem „Pewnego lata” Mariko i Jillian Tamaki. Postacią, z której perspektywy poznajemy fabułę, uczynił dziecko nie do końca rozumiejące i zdające sobie sprawę z powagi wydarzeń rozgrywających się na jego oczach. Dodatkowo przepuścił je przez filtr „wspomnień” mieszając realne z nierealnym i prawdziwe z wymyślonym, co dało iście piorunujący efekt. A jak by tego było mało, to dorzucił jeszcze jednego narratora w postaci samego tytułowego kąpieliska.
Od strony scenariuszowej „Kąpielisko przypływisko” jest więc dziełem niezwykle precyzyjnym, ale i dojrzałym. To komiks, w którym humor i wzruszenie w połączeniu z potężną dawką nostalgii chwytają czytelnika za serce już od pierwszych stron, by pod koniec walnąć go między oczy niespodziewaną przewrotką fabularną. Album jest też brawurowo zilustrowany. W swoich planszach Isaac Sanchez łączy różne rodzaje kreski, swobodnie operuje wielkością i rodzaje kadrów, a całość uzupełnia fotografiami.
„Kąpielisko przypływisko” to komiks kompletny. Świetnie opowiedziany, znakomicie narysowany i kipiący od emocji. Zdecydowanie jeden z najlepszych albumów jakie przeczytałem w tym roku.