Shirley Jackson większości znana jest jako autorka powieści „Nawiedzony dom na wzgórzu”, która doczekała się już kilku ekranizacji, w tym ostatniej, znakomitej, zrealizowanej przez Netflix. Specjalnością amerykańskiej pisarki były opowiada, których w ciągu 20 lat kariery stworzyła ponad 200. Najsłynniejsze z nich, „Loteria”, w komiksowe kadry przeniósł wnuk pisarki Myles Hyman. I zrobił to nieźle.

„Loteria” ukazała się po raz pierwszy w 1948 roku na łamach prestiżowego tygodnika „The New Yorker”. I wywołała niemały skandal. Po publikacji opowiadania wielu czytelników zrezygnowało z prenumeraty pisma, a setki zasypały redakcję oraz autorkę listami wyrażającymi swoje oburzenie. Sama pisarka wspominała, że nawet jej rodzice powiedzieli, że opowiadanie jest niepotrzebnie dziwne i na przyszłość ich córka powinna pisać teksty, które sprawią ludziom przyjemność, a nie ich przerażą.

Bo też jest i „Loteria” opowiadaniem szczególnym. Jego akcja rozgrywa się w ciągu niecałej doby w niewielkim amerykańskim miasteczku zamieszkałym przez zaledwie 300 osób. 27 czerwca wszyscy spotykają się podczas loterii, wydarzenia organizowanego od pokoleń i skrywającego mroczną tajemnicę.

W „Loterii” Shirley Jackson pokazała, że groza kryć się może w idyllicznej scenografii. W czasach, kiedy kanony literackiego horroru wyznaczały dzieła Mary Shelley, Edgara Allana Poe, Brama Stokera, Roberta Louisa Stevensona, Gastona Leroux czy H.P. Lovecrafta, amerykańska pisarka zaszokowała czytelników tworząc opowieść, w której nie było duchów, wampirów czy przedwiecznych bogów, a najniebezpieczniejszym potworem był sąsiad. Jego akcja zaś rozgrywała się nie w nocy czy mrocznych zaułkach bądź podziemiach, ale na zalanych słońcem ulicach uroczego miasteczka.

Dziś ten pomysł nie ma tej siły, co ponad pół wieku temu. Pamiętajmy, że w 1948 roku Ameryka nie słyszała jeszcze o zbrodniach Ed Geina, które zainspirowały Roberta Blocha do napisania „Psychozy” – przerażającej historii o seryjnym mordercy z sąsiedztwa. Nikomu też się nie śniły takie tragedie, jak zabójstwo Sharon Tate i jej przyjaciół przez rodzinę Charlesa Mansona. I właśnie dlatego „Loteria” wywołała tak szeroki oddźwięk i oburzenie czytelników. Shirley Jackson napisała opowiadanie, które przerażało, ale przede wszystkim wprost pokazywało, że człowiek, szczególnie w dużej grupie, gotów jest na wszystko.

Jak wspomniałem wcześniej, upływ czasu nie pozostał bez wpływu na „Loterię”. Literacko to wciąż majstersztyk. Zwarta, precyzyjnie skonstruowana historia z mocną puentą i przesłaniem. Jednak w oczach współczesnych czytelników dzieło Shirley Jackson jest, niestety, przewidywalne. W okolicach trzydziestej strony komiksu zaczynałem się już domyślać jego finału i, jak się ostatecznie okazało, przewidziałem go bezbłędnie. Pomysł, na jakim oparta jest fabuła „Loterii” jest świetny, ale od 1948 roku został wykorzystany już w wielu dziełach nie tylko literackich, ale również filmowych. Ostatnio w ubiegłorocznym hicie kinowym Ariego Astera (tytułu nie przytoczę, żeby nie spoilerować), którego fani bez trudu odnajdą w „Loterii” podobne wątki i akcenty.

Ta, nazwijmy ją „niedogodność”, pozbawia nas elementu niespodzianki, który 70 lat temu zaszokował czytelników tygodnika „The New Yorker”. Popularność tego motywu jest jednak dowodem literackiego geniuszu Shirley Jackson, której twórczość oraz pomysły inspirowały i inspirują takich twórców jak Stephen King, Neil Gaiman, Richard Matheson czy Sarah Waters.

W komiksowe kadry „Loterię” przeniósł, jak pisałem we wstępie, wnuk autorki Miles Hyman. Twórca wiernie zaadaptował opowiadanie z 1948 roku praktycznie nic nie dodając do niego od siebie. We wstępie przyznaje, że fakt iż „Loteria” jest dziełem kompletnym, nie pozostawiającym wiele miejsca na pomysłu adaptatora, sprawił, że przez trzydzieści lat unikał stworzenia komiksu na podstawie prozy swojej babki. Zrobił to dopiero wtedy, kiedy uznał, że jest w stanie w swoich rysunkach przedstawić nie tylko fabułę „Loterii”, ale również jej precyzyjną konstrukcję.

Historię bohaterów poznajemy w nastrojowych, skąpanych w ciepłych kolorach planszach. Jeśli miałbym porównać do czegoś styl Milesa Hymana, byłyby to obrazy Granta Wooda. W kadrach „Loterii” odnalazłem podobny klimat jak w „American Gothic”, najsłynniejszym dziele Wooda. Kreska Hymana jest bardziej miękka, sporo w niej ołówka, ale klimatycznie to te same rejony.

Adaptacja opowiadania Shirley Jackson to kolejna udana komiksowa propozycja wydawnictwa Marginesy, która powinna zainteresować nie tylko miłośników rysunkowej sztuki, ale również dobrej literatury. Owszem, upływ czasu nie pozostał bez wpływu na odbiór „Loterii”. Nie zmienia to faktu, że warto po te pozycję sięgnąć.

Leave a Reply