Przy okazji premiery „Nemezis” trochę się po Marku Millarze przejechałem. Teraz jednak zamierzam go pochwalić. Jego „Jupiter’s Legacy. Dziedzictwo Jowisza” to znakomity komiks, ale wydany niedawno prequel „Jupiter’s Circle. Orbita Jowisza” również daje radę.

Album „Dziedzictwo Jowisza” opowiadał historię wielopokoleniowej rodziny superbohaterów, w której – po wielu latach walki o lepszy świat – dochodzi do krwawego konfliktu. W jego konsekwencji Ameryka staje się dyktaturą rządzoną przez swoich dawnych obrońców.

„Orbita Jowisza” przenosi czytelników do lat 50. i 60. ubiegłego wieku, czasów młodości pierwszego pokolenia późniejszych bohaterów „Dziedzictwa Jowisza” a jednocześnie okresu politycznej paranoi, powszechnego lęku przed wojną atomową i dyskryminacji, nie tylko rasowej. W tych trudnych czasach superbohaterowie robią co mogą, by chronić świat i jego mieszkańców przed zniszczeniem, ale jednocześnie borykają się z własnymi problemami i słabościami.

« z 3 »

Muszę przyznać, że tym razem Millar się postarał. „Orbita Jowisza” nie jest może najoryginalniejszymi komiksem świata, ale jest sprawnie napisaną opowieścią. Z solidnymi postaciami (co w przypadku tego scenarzysty nie jest wcale takie oczywiste) i emocjonującym scenariuszem, w którym nie brakuje odwołań do problemów wciąż aktualnych. Jednocześnie „Orbita Jowisza” umiejętnie rozwija świat znany z „Dziedzictwa Jowisza” pozwalając lepiej zrozumieć wydarzenia przedstawione w oryginalnym komiksie.

Komiks nie rozczarowuje również od strony graficznej. Choć za rysunki odpowiedzialnych jest aż sześciu różnych artystów (Wilfredo Torres, Davide Gianfelice, Rick Burchett, Chris Sprouse, Ty Templeton, Walden Wong) udało im się stworzyć spójną wizualnie opowieść graficznie nawiązującą do komiksów czasów Złotej Ery.

Nie jestem przesadnym fanem Marka Millara i do każdego jego kolejnego komiksu podchodzę z ostrożnością. Jeśli jednak natrafię wśród nich na brylant, jestem pierwszy do podzielenia się tym ze światem. I tak jest w przypadku „Jupiter’s Circle. Orbity Jowisza”. To bardzo dobry komiks, który świetnie się czyta, z przyjemnością ogląda i do którego chce się wracać.

Leave a Reply