„Wolność albo śmierć” Herzyk [RECENZJA]

Ten rok zapowiada się wyjątkowo mocno jeśli chodzi o polski komiks. Zaledwie kilka tygodni temu zachwalałem Wam „Zasadę trójek” Spella, a teraz zachwycam się „Wolnością albo śmiercią” Aleksandry Herzyk, komiksowym debiutem o którym już jest głośno, a będzie jeszcze głośniej.
Austria, rok 1792. We Francji od trzech lat trwa rewolucja, która już za rok pochłonie życia Ludwika XVI i jego żony Marii Antoniny. Wydarzenia we Francji budzą zrozumiałe emocje w Europie, której monarchie boją się, żeby rewolucyjne idee nie dotarły również do nich burząc dotychczasowy porządek.
Franciszka Barre, morderczyni i więźniarka niesławnej twierdzy Szpilberg, otrzymuje niespodziewaną propozycję. Może odzyskać wolność jeśli zgodzi się współpracować z austriackim wywiadem we Francji. Zniszczona więzieniem kobieta zgadza się i niebawem trafia do rewolucyjnego Paryża, gdzie śmierć już nikogo nie dziwi,
Franciszka musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, w której nawet nieostrożne słowa kwestionujące działania buntowników mogą ją zaprowadzić na gilotynę. Lawirując pomiędzy rewolucjonistami i lojalistami bohaterka niespodziewanie staje twarzą w twarz z demonami własnej przeszłości. Czy spotkanie z nimi było jedynie przypadkiem czy też może jest częścią szpiegowskiej gry?
„Wolność albo śmierć” to debiutancki komiks Aleksandry Herzyk, którego trzy pierwsze rozdziały powstały jako praca dyplomowa w Pracowni Rysunku Narracyjnego krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Nie jest to jednak pierwszy komiks stworzony przez tę autorkę, ponieważ Herzyk od lat aktywnie publikuje komiksowe paski w internecie. Przy okazji jest zaangażowaną aktywistką otwarcie mówiącą o swojej aseksualności. A wspominam o tym dlatego, że w postaci głównej bohaterki odnajdziecie wiele cech i poglądów, pod którymi Herzyk się podpisuje.
Wydawca opisuje album jako przygodową opowieść spod znaku płaszcza i szpady. I ma rację, choć komiks ten nie przypomina klasyk gatunku takich jak „Fanfan Tulipan” czy „Znak Zorro”. Owszem, mamy tu awanturniczą intrygę, ale już sama opowieść praktycznie pozbawiona jest akcentów humorystycznych, a głównej bohaterce daleko do Adeline La Franchise o twarzy i figurze Giny Lollobrigidy.
Franciszka Barre nie jest piękna ani powabna. Okaleczona, wychudzona, zniszczona przez więzienie na współpracę z wywiadem zgadza się tylko dlatego, żeby opuścić twierdzę Szpilberg. Nie ma specjalnego przekonania do swojej misji i często powtarza, że najlepiej by było, gdyby umarła. I właśnie dlatego bardzo trzeźwo patrzy na paryską rzeczywistość. Rewolucję Franciszka postrzega jako dziejową sprawiedliwość, ale widzi też związany z nią terror, przemoc i prześladowania. Nie ma wątpliwości, że obalenie starego porządku wymaga ofiar, ale nie jest pewna, czy „nowe” jest lepsze niż „stare” i czy cena jaką trzeba za tę zmianę zapłacić nie jest za wysoka. Swoje rozterki konfrontuje ze swoim przyjacielem Gaspardem – idealistą nie wierzącym przemoc oraz zaangażowaną obywatelką Klarą Lacombe, która dla republiki gotowa jest zapłacić najwyższą cenę. Dzięki temu zabiegowi czytelnik trafia w sam środek rewolucyjnego wrzenia, gdzie ścierają się różne poglądy i przekonania. A ponieważ sama Franciszka jednoznacznie nie opowiada się po żadnej ze stron, każdy może samodzielnie wyrobić sobie zdanie na temat wydarzeń sprzed ponad 200 lat.
Herzyk wiernie oddaje nie tylko nastroje, ale również wygląd tamtych czasów. Przygotowując się do rysowania komiksu autorka nie tylko przestudiowała dziesiątki książek i rycin, ale również konsultowała się z rekonstruktorkami historycznymi, które bardzo pomogły jej w odwzorowaniu XVIII-wiecznych strojów. Efekt tych wysiłków jest imponujący, choć mam wrażenie, że Herzyk nie wykorzystała jeszcze całego potencjału historycznej scenografii. „Wolność albo śmierć” opowiadana jest bardzo „wąsko”. Uwaga czytelników praktycznie cały czas skupiona jest na głównej bohaterce. Komiksowa „kamera” podąża przede wszystkim za Franciszką, ale chciałoby się, żeby czasami ją porzuciła na rzecz większej ilości plenerowych kadrów. Ogarnięty rewolucją Paryż może być piękny, co (mimo początkowych problemów) umiejętnie wykorzystali autorzy gry „Asassin’s Creed: Unity”. I Herzyk mogłaby pójść ich śladem. Pokazać więcej miasta, więcej przestrzeni, zamiast skupiać praktycznie całą uwagę na wąskich ulicach czy zamkniętych wnętrzach.
Trzeba jednak przyznać, że swoich artystycznych wyborów autorka trzyma się konsekwentnie od pierwszej do ostatniej strony. „Wolność albo śmierć” to komiks oparty na bohaterach, z których każdy jest nie tylko wiarygodnie przedstawiony, ale ma również rozbudowaną historię. I choć fabuła jest przygodowa, to Herzyk opowiada ją przede wszystkim w dialogach, a mniej w zorientowanych na akcję kadrach.
To świetny komiks. Dobrze napisany, znakomicie narysowany, zaludniony intrygującymi postaciami i wierny historycznym realiom. Jego premiera to na pewno jedno z komiksowych wydarzeń tego roku. Jak dla mnie pozycja obowiązkowa. Pierwszy tom kończy się, a jakże, cliffhangerem zatem z niecierpliwością czekam na kolejny.