Premiera powieści „Wilk morski” Jacka Londona była w 1904 roku wydarzeniem. Polskie wydanie jej komiksowej adaptacji autorstwa Riff Reb’sa zasługuje na podobne zainteresowanie, bo to dzieło wybitne.

Humphrey Van Weyden jest inteligentnym i oczytanym krytykiem literackim, studiującym dzieła filozofów idealistą i przywiązanym do wygodnego życia mieszczuchem. Po tym jak w wyniku katastrofy promu trafia na szkuner łowców fok, zostaje zmuszony do zweryfikowania swoich poglądów oraz zmierzenia się z trudami marynarskiego życia. A jego kapitan, despota i brutal Wilk Larsen, nie zamierza nikomu ze swojej załogi dawać taryfy ulgowej. Nawet rozbitkowi.

Kiedy w 1904 roku do sprzedaży w Stanach trafiło pierwsze wydanie „Wilka morskiego” cały, 40-tysięczny nakład powieści wyprzedał się jeszcze zanim trafił do księgarń. Jack London, który rok wcześniej opublikował swój „Zew krwi”, był już wtedy niekwestionowaną literacką gwiazdą, a opowieść o Wilku Larsenie tę pozycję potwierdziła.

Pierwsza ekranizacja książki powstała jeszcze w 1907 roku, a w kolejnej, zrealizowanej w roku 1913 w epizodycznej roli pojawił się sam Jack London. Do dziś „Wilk morski” był przenoszony na ekran kilkanaście razy i doczekał się adaptacji w formie sztuki teatralnej, słuchowiska radiowego a ostatecznie również i komiksu.

Riff Reb’s, który naprawdę nazywa się Dominique Duprez, jest urodzonym w Algierii artystą, który we Francji uznawany jest za jednego z ojców założycieli nowej szkoły francuskiego komiksu. Za „Wilka morskiego” otrzymał w 2012 roku prestiżową nagrodę Prix de la BD Fnac a rok później przyznawaną przez Brukselę nagrodę Print Saint-Michel.

Na pierwszej stronie komiksu czytamy, że album jest swobodną adaptacją powieści Londona. I rzeczywiście, Riff Reb’s zmienia niektóre wątki oraz modyfikuje finał, ale jeśli chodzi o przebieg wydarzeń czy wymowę historii, to nie zmienia praktycznie nic. „Wilk morski” powstał z myślą obnażenia ułomności nietzscheańskiej wizji nadczłowieka. London zderzył w nim wierzącego w dobro idealistę z socjopatą przekonanym, że życie i ludzie są okrutni, a zwycięstwo jest najważniejsze – nawet kosztem manipulacji, czy zbrodni. I pod tym względem adaptacja pozostaje wierna oryginałowi.

Komiks czyta się jak rasowy dreszczowiec. Riff Reb’s delikatnie przyspieszył akcję. Niektóre wydarzenia przedstawił nieco inaczej, gdzie indziej podkręcił tempo albo podniósł stawkę. W efekcie od „Wilka morskiego” nie można się oderwać. To komiks, który przeczytacie od deski do deski za jednym posiedzeniem (choć mały nie jest).

Album opowiada trzymającą w napięciu historię starcia pomiędzy dwoma, skrajnie odmiennymi wizjami świata, ale robi to opierając się na bohaterach i emocjach. Wydarzenia są tu oczywiście istotne, ale ważniejsze jest to, co dzieje się pomiędzy Van Wydenem i Larsenem, bo większość akcji to konsekwencje ich decyzji i reakcji na działania „przeciwnika”. Ten efekt potęgują sugestywne, ekspresyjne rysunki Reb’sa. „Wilk morski” to graficznie jeden z najbardziej przemyślanych komiksów jaki czytałem. Kreska, kadrowanie, kolorystyka – tu wszystko podporządkowane jest zbudowaniu napięcia i podkreślenia emocji jakie buzują na praktycznie każdej stronie albumu.

Ten rok może w komiksowie należeć do wydawnictwa Mandioca. Oficyna w ciągu 9 miesięcy wydała już kilkanaście premierowych albumów, a ten jest kolejnym z tej transzy zasługującym nawet nie na uwagę, ale obowiązek, by dołączyć go do swojej kolekcji. Serdecznie polecam „Wilka morskiego”. Dawno nie czytałem tak sugestywnego i tak znakomicie wykonanego komiksu.

Leave a Reply