Tony Sandoval popularność i uznanie zdobył jako twórca komiksów odrealnionych, mrocznych, często dotyczących śmierci. Jego najnowsze dzieło jest inne. „Spotkanie w Phoenix” to autobiograficzna opowieść o nielegalnej migracji z Meksyku do USA.
Akcja albumu rozpoczyna się w 1998 roku w Meksyku. Młody Tony Sandoval marzy o karierze twórcy komiksów w Ameryce, kraju, w którym mieszka również jego dziewczyna Suzanne. Artysta chce do niej dołączyć, jednak jego prośba o wizę zostaje stanowczo odrzucona. Zdesperowany postanawia nielegalnie przekroczyć granicę. Znajduje przewodnika, który za 100 dolarów podejmuje się przeprowadzić go na teren USA. Pierwsza próba kończy się fiaskiem, ale Sandoval nie zamierza się poddawać.
Migracja to dziś temat rozpalający media i emocje po obu stronach oceanu, w dodatku cynicznie wykorzystywany przez polityków do ich własnych celów. „Spotkanie w Phoenix” wpisuje się w tę dyskusję, choć – z naszej perspektywy – historia przedstawiona w komiksie jest odległa od realiów panujących w krajach Unii Europejskiej. Na niespełna 80 stronach albumu Tony Sandoval przedstawił na swoim przykładzie jak wygląda „proceder” nielegalnego przekraczania granicy. Są w nim przemytnicy, oszuści i straż graniczna, krew, pot i łzy, ale też nadzieja i wiara w ludzi. Nie ma w niej jednak nic odkrywczego. Historia Sandovala jest podobna do tysięcy innych opowieści. Jeśli więc widzieliście już jakiś film na temat nielegalnej emigracji z Meksyku do USA, albo czytaliście o niej w gazetach, to ze „Spotkania w Phoenix” nie dowiecie się niczego nowego.
Dzieło Sandovala nie jest też klasycznym komiksowym reportażem, w jakich specjalizują się Joe Sacco i czy Igort. Album koncentruje się tylko na historii autora i na niczym więcej. Nie przedstawia problemu emigracji w szerszym kontekście, choć osobista opowieść Sandovala byłaby znakomitym punktem wyjścia do stworzenia takiego dzieła.
Mimo iż fabularnie pozostawia uczucie niedosytu, to graficznie „Spotkanie w Phoenix” nie rozczarowuje. Miłośnicy twórczości Sandovala odnajdą w albumie charakterystyczne, nieco odrealnione, ale pełne emocji kadry w pastelowych, rozmytych kolorach.
„Spotkanie w Phoenix” to jeden ze słabszych komiksów w karierze meksykańskiego artysty. Fabularnie oczywisty i pozbawiony baśniowej otoczki typowej dla jego wcześniejszych dzieł. Dobrze się czyta, ale też nie pozostaje w pamięci na dłużej.
Album „Spotkanie w Phoenix” ukazał się nakładem wydawnictwa Timof Comics.
.