Jacek Świdziński jest dziś jednym z najlepszych rodzimych komiksiarzy, a jego imię i nazwisko to marka kojarzącą się z dziełami wyróżniającymi się minimalistyczną formą, błyskotliwymi scenariuszami oraz humorem. Jego najnowszy album „Powstanie. Film narodowy” opowiada o kulisach kręcenia superprodukcji, ale przede wszystkim jest celną satyrą na Polskę i Polaków.
Podobnie jak we wcześniejszych komiksach Świdzińskiego, również w „Powstaniu. Filmie narodowym” śledzimy poczynania kilku bohaterów: producenta, drugiej reżyser i stażysty. Dla każdego z nich praca przy narodowej superprodukcji oznacza coś innego. Producent widzi w niej dziejową misję, ale i okazję do zagranicznych delegacji, reżyserka, mająca za sobą artystyczny debiut, chce sprawdzić się w kinie komercyjnym, a stażysta nie traci nadziei, że jego wysiłki zostaną nagrodzone umową o… dzieło.
Po zakończeniu nieformalnej trylogii poświęconej spiskowym teoriom dziejów, na którą złożyły się „A niech cię, Tesla!”, „Zdarzenie. 1908” oraz „Wielka ucieczka z ogródków działkowych”, Jacek Świdziński zmierzył się z kinem. Jednak „Powstanie. Film narodowych” nie jest kolejną opowieścią o filmowej kuchni. Realizacja narodowej superprodukcji jest dla autora pretekstem do wnikliwej analizy naszej mentalności i rzeczywistości w jakiej żyjemy.
Film, którego powstaniu przyglądamy się w komiksie, poświęcony jest insurekcji kościuszkowskiej. Choć prace na planie trwają już od miesięcy, produkcja wciąż nie ma ani scenariusza, ani reżysera. Ekipa pracuje w pocie czoła realizując kolejne sceny bitew, masakr i rzezi (albo czegoś równie uniwersalnego), ale nikt nie wie do czego to wszystko zmierza. Wkrótce okazuje się, że nie o to chodzi, żeby film nakręcić, ale by kręcić go jak najdłużej. – O tym filmie proszę myśleć jak o piramidzie Cheopsa, Puszczy Białowieskiej, bombie atomowej i autostradzie A5 w jednym. Transparentnym projekcie, którego sukces wymaga rozpisania przetargów i wyselekcjonowania najlepszych możliwych ludzi. Wybrańców dających światy film, który będzie jednocześnie wieczny, gęsty, ostateczny i przejezdny – mówi o swoim dziele producent, jedyny człowiek wiedzący o co w tym wszystkim chodzi. Bo też dla wszystkich, poza nim, plan narodowej superprodukcji jawi się jak jądro chaosu. Miejsce, gdzie nikt do końca nie wie co się dzieje i co się za chwilę wydarzy. Atrakcja odwiedzana przez wszelkiej maści ministrów i dygnitarzy. A przede wszystkim, przedsięwzięcie przy, którym nieliczni mogą dobrze zarobić.
W swoim nowym komiksie Jacek Świdziński po raz kolejny mierzy się z Polską i Polakami. W „Powstaniu” w krzywym zwierciadle przedstawia nasze narodowe, niespełnione ambicje, przekonanie o własnej wyjątkowości i niekończące się rozpamiętywania własnej historii. Portretuje cwaniaków, koniunkturalistów, hipokrytów i złodziei wykorzystujących pozycje i stanowiska do własnych celów. Krytykuje niedoskonały rynek pracy, na którym królują umowy o dzieło, ludzką głupotę i naiwność. To wszystko Świdziński przekazuje czytelnikom z humorem, ale i sympatią dla postaci, o których pisze. Bohaterowie „Powstania” są różni, ale łączy ich jedno – można się z nich śmiać, trudno ich nie lubić.
Najnowsze dzieło Jacka Świdzińskiego można porównać do filmów Stanisława Barei. „Powstanie. Film narodowy” łączy z „Misiem” absurdalny humor, fantastyczne dialogi (Świdziński, ma do nich nieprawdopodobne ucho) a przede wszystkim celny, a przy tym niezwykle dowcipny komentarz do otaczającej nas rzeczywistości. „Powstanie” to najbardziej aktualne dzieło Świdzińskiego. Podobnie jak „trylogia spiskowa” mierzące się z „polską duszą”, ale przede wszystkim naszą codziennością. I choć autor nigdy bezpośrednio nie odnosi się w nim do politycznego sporu, którego wszyscy jesteśmy świadkami od lat, to w komiksie znalazło się wiele subtelnych nawiązań do niego.
Graficznie „Powstanie” przypomina wcześniejsze komiksy Jacka Świdzińskiego. Minimalistyczne, czarno-białe, odrealnione rysunki, przywodzące na myśl dzieła Butenki czy Mrożka, po raz kolejny sprawdzają się zaskakująco dobrze. Jednocześnie budzą podziw dla talentu autora, potrafiącego za pomocą prostych kresek oddać w komiksowych kadrach całą paletę emocji.
Jacek Świdziński przyznaje, że komiks jest dla niego medium bardziej do czytania niż oglądania. „Powstanie. Film narodowy” jest konsekwencją tej artystycznej filozofii. Dziełem minimalistycznym w formie, ale głębokim w treści. A przede wszystkim, piekielnie zabawnym.
Komiks „Powstanie. Film narodowy” ukazał się nakładem wydawnictwa Kultura Gniewu.