Lubię klasyczne horrory. Nie te współczesne, w których odbiorca najczęściej straszony jest tym, że coś nagle i przy głośnej muzyce pojawi się na ekranie, albo skazany jest na oglądanie scen rodem z rzeźni. Wolę kiedy historia i sposób jej opowiadania zostawiają pole do działania wyobraźni. Gdzie nie ma dosłowności. Taki sposób narracji znalazłem w „Posiadłości”, nowym komiksowym horrorze wydawnictwa Lost in Time.
Charles Blaine ma wszystko. Piękną żonę, wspaniałe dzieci, świetnie prosperującą firmę i olbrzymi majątek. Niestety, krótko po tym jak go poznajemy ginie w makabrycznych okolicznościach. Opiekunem jego dzieci zostaje brat – Chase, czarna owca w rodzinie. Chase wierzy, że dzięki nowym podopiecznym uda mu się wreszcie ułożyć swoje życie. Wspólnie z dziećmi przeprowadza się do miasteczka Cape Augusta, gdzie mieści się monumentalna posiadłość Blaine’ów. Tam będzie zmuszony stawić czoła mrocznej przeszłości nie tylko swojej, ale również swojej rodziny.
„Posiadłość” to znakomity horror sprawnie mieszający ze sobą pomysły rodem z historii o nawiedzonych domach, z potworami, kryminalną intrygą i rozbudowanym wątkiem obyczajowym. Scenarzyści Michael Moreci i Tim Daniel swoją historię snują tak, że widz cały czas jest zaintrygowany i nie wie jaką niespodziankę przyniosą kolejne kadry. Co prawda w ich narracji pojawiają się czasem drobne zgrzyty (na przykład postać widzimy w szpitalu, a chwilę później jest już gdzie indziej, choć wcześniejsze kadry nie sugerowały upływu czasu), ale to jedyne do czego, od strony fabularnej, mogę się przyczepić. Dawno już nie czytałem komiksowego horroru, który przykułby moją uwagę równie skutecznie jak „Posiadłość”.
Moreci i Daniel przede wszystkim skupiają się na bohaterach. Każdy z uczestników tej przerażającej historii ma swoją przeszłość i rolę do odegrania. Z każdym też związany jest dodatkowy, osobny wątek dzięki czemu intryga ani przez chwilę nie zwalnia tempa, a czytelnik otrzymuje kolejny powód, by jeszcze szybciej przewracać kolejne plansze komiksu w drodze do finału.
Miniseria broni się również od strony wizualnej. Za oprawę graficzną „Posiadłości” odpowiedzialny jest Joshua Hixson, młody artysta, który dwa lata temu zachwycił mnie znakomitą miniserią „Shanghai Red” od Image Comics (mam nadzieję, że ktoś ją wreszcie wyda w naszym kraju). Czytelnicy, którzy jak ja szukają w komiksowych kadrach niekoniecznie „czystej kreski”, ale przede wszystkim emocji i ekspresji będą nimi zachwyceni. Hixson znakomicie operuje kompozycją planów oraz świetnie potrafi zbudować nastrój grozy i niepokoju, którymi komiks jest przesycony.
Z niecierpliwością czekam na drugi tom „Posiadłości”. I mam nadzieję, że nie będę musiał czekać długo bo jak najszybciej chcę poznać finał tej historii. Tym bardziej, że pierwszy tom kończy solidnym cliffhangerem.
„Posiadłość” to już drugi po „Dzikim lądzie” komiks z oferty wydawnictwa Vault Comics jaki ukazał się w naszym kraju. Ta niewielka, działająca zaledwie od 2016 roku rodzinna oficyna ma już w swoim katalogu kilka udanych tytułów, a w tym roku telewizja SyFy zaprezentowała serial na podstawie ich serii „Vagrant Queen”. Ta ostatnia produkcja nie spotkała się z zainteresowaniem widzów i po pierwszym sezonie została skasowana, jednak sam fakt jej powstania pokazuje, że Vault Comics to firma z dużymi ambicjami, na którą warto mieć oko.