„Papieże w historii” [RECENZJA]

„Papieże w historii” to nowa seria komiksowa Egmontu, której autorzy postawili sobie za cel przedstawienia czytelnikom sylwetek najważniejszych papieży w historii. Przy okazji, poprzez pryzmat ich pontyfikatów, chcieli ukazać historię Europy oraz wpływ jaki wywarł na nią każdy z biskupów Rzymu. Cykl debiutuje albumami „Jan Paweł II. Nie lękajcie się” Dobbsa i Fabrizio Fiorentino oraz „Leon Wielki. Pogromca Attyli” France Richemond i Stefano Carloniego. Niestety, żaden z nich nie jest na tyle dobry, żeby poświęcić mu czas, uwagę ani miejsce na półce.
Pomysł stojący za „Papieżami w historii” jest dobry. Historia świata od wieków kształtowana była przy aktywnym udziale kościoła, a papieże odgrywali ważne role w kluczowych wydarzeniach naszej przeszłości. Konsultantem historycznym serii oryginalnej uczyniono Bernarda Lecomte’a, dziennikarza, publicystę i slawistę, uznawanego za jednego z najlepszych francuskich znawców tematyki Europy Środkowo-Wschodniej i Watykanu. Co więc poszło nie tak, że „Papieże w historii” nie zachwycają zamiast zachwycać? Jest wiele powodów.
Zdaję sobie sprawę, że osoby z zagranicy będą „Nie lękajcie się” czytać inaczej, ale polski czytelnik, który o Janie Pawle II obejrzał już kilka filmów, przeczytał setki artykułów i obejrzał tyle samo materiałów w dziennikach telewizyjnych z komiksu Dobbsa i Fiorentino nie dowie się niczego, czego by już nie wiedział. Ich album to bieg przez najważniejsze i najbardziej znane wydarzenia z życia Karola Wojtyły. Są więc w nim i aktorskiej pasje przyszłego papieża, jego praca z młodzieżą (i pływanie kajakami, a jakże), konklawe, zamach, pielgrzymki do Polski oraz zaangażowanie w obalenie komunizmu. A wszystko to pokazane w ekspresowym tempie. Merytorycznie „Nie lękajcie się” ma poziom szkolnego bryku. I nic ponadto.
Inna sprawa, że dziś Jan Paweł II zamiast na kolejną laurkę zasługuje na krytyczną biografię. Dobbs i Fiorentino poruszają trudne kwestie z pontyfikatu Karola Wojtyły, ale poświęcają im – uwaga – trzy kadry. Trzy kadry w całym komiksie! Zdaję sobie sprawę, że „Papieże w historii” to produkt masowy i chce bawiąc uczyć, ale dziś, premierach „Fun Home” czy „Kiki z Montparnasse’u” wiemy już, że komiksowa biografia może być znakomita i zwyczajnie oczekujemy więcej.
Inaczej rzecz się ma z tomem „Leon I Wielki. Pogromca Attyli”. Tytuł jest trochę na wyrost, bo Leon I nie pokonał Attyli, a jedynie – dzięki swoim talentom negocjacyjnym – odwiódł go w 452 roku od zniszczenia Rzymu. Podobna rzecz udała mu się trzy lata później z przewodzącym Wandalom Genzerykiem. Przede wszystkim, jednak, Leon I był wybitnym teologiem, który w pierwszych wiekach chrześcijaństwa walczył z herezjami dzielącymi kościół a zachowując jego jedność, uczynił go również wiodącą siłą w Europie.
Te wszystkie wydarzenia znajdziemy w komiksie France Richemond i Stefano Carloniego, niestety, podane w nieciekawej formie. Autorzy usiłowali połączyć w swoim albumie historię papieża z historią podzielonego już wtedy Cesarstwa Rzymskiego borykającego z najazdami Hunów i barbarzyńców oraz wewnętrznymi walkami o władzę. Są więc w „Leonie I Wielkim. Pogromcy Attyli” bitwy, spiski, zdrady, a dodatkowo jeszcze sporo zagadnień i terminów teologicznych. A wszystko to przedstawione dość pobieżnie, a miejscami chaotycznie. W rezultacie zamiast intrygującej historii, czytelnik otrzymał trudny w „konsumpcji” komiks, który potrafi przynudzić, a część wydarzeń przedstawiono w nim po prostu mętnie.
Oba albumy nie zachwycają również od strony graficznej będąc przykładami tzw. „klasycznego frankofona”. Mamy w nich więc realistyczną kreskę, standardowe kadrowanie i poprawną kolorystykę. Nie mamy jednak nic, co sprawiłoby, że którykolwiek z tych komiksów zapamiętałbym na dłużej.