Skoro jest początek stycznia, to najwyższy czas na listę komiksów, które w ubiegłym roku najbardziej przypadły mi do gustu. Tym razem uzbierało się ich dwanaście.
Mimo szczerych chęci nie udało mi się przeczytać wszystkiego, co się ukazało. Przy obecnie wydawanej ilości komiksów jest to fizycznie niemożliwe ani czasowo ani, tym bardziej, finansowo. Wierzę jednak, że dotarłem do wszystkich, albo prawie wszystkich komiksów jakie w roku 2023 zasługiwały na uwagę. I wydaje mi się, że poniższa lista jest tego dowodem.
Jak zawsze, lista ułożona jest w kolejności alfabetycznej, a miejsce na liście nie jest w żaden sposób wartościujące. Wszystkie komiksy cenię równie mocno. I równie gorąco polecam.
BALLADA DLA SOPHIE (Mucha Comics)
Nowy komiks Filipe’a Melo i Juana Cavii, duetu, który wcześniej dał nam albumy „Jedzenie/Picie” oraz „Wampiry”. „Ballada dla Sophie” to historia życia i kariery pianisty Juliena Dubois oraz jego wieloletniej rywalizacji z innym muzykiem Francois Samsonem. Rywalizacji, którą Dubois wygrał, choć na to zwycięstwo nie zasłużył. Melo i Cavia opowiadają o życiu i muzyce, trudnych wyborach i kompromisach pozostawiających niesmak aż do końca życia. To także historia o miłości i wybaczaniu. W dodatku znakomicie zilustrowana nieoczywistą, humorystyczną kreską. Koncepcyjnie przypomina nieco „Amadeusza”, bowiem w obu przypadkach narratorem jest „czarny charakter”. Piękny komiks zarówno fabularnie jak i wizualnie.
BOMBA (Kultura Gniewu)
Blisko 500-stronicowa historia bomby atomowej, której narratorem jest sam Uran (pierwiastek, nie planeta). Od pierwszych eksperymentów udowadniających, że konstrukcja broni jest możliwa, aż do dramatycznych wydarzeń w Hiroshimie i Nagasaki, jakie zmieniły świat na zawsze. Opowieść o potędze nauki, odpowiedzialności, walce wywiadów, łamaniu prawa i wojnie. Przedstawiona z różnych punktów widzenia i w fascynujący sposób. Wielkość komiksu może przerażać, ale zapewniam, że jak tylko rozpoczniecie lekturę, to nie będziecie chcieli przestać. Znakomity album i kawał ważnej historii podany w przystępny, a przede wszystkim interesujący sposób.
FESTIWAL (Kultura Gniewu)
Najnowszy komiks Jacka Świdzińskiego traktujący o Światowym Festiwalu Młodzieży i Studentów o Pokój i Przyjaźń jaki odbył się w Warszawie latem 1955 roku. Nie jest to mój ulubiony komiks tego autora (tym niezmiennie pozostaje „Powstanie. Film Narodowy”), ale nie mam wątpliwości, że formalnie i technicznie jest największym osiągnięciem Świdzińskiego. Komiks Świdzińskiego to swoista panorama. Nie jest to jednak nostalgiczna komedia, choć „Festiwal” nie jest pozbawiony humoru. To zbiór scen z różnymi bohaterami, których wspólnym mianownikiem jest odbywający się w Warszawie festiwal. I choć album jest mocno osadzony w realiach roku 1955, to pozostaje dziełem bardzo współczesnym. Problemy i wyzwania, z którymi mierzą się jego bohaterowie, znakomicie rezonują z dzisiejszą rzeczywistością.
KOLEKCJA LOVECRAFTA (Studio JG)
Trzytomowe wydanie mangowych adaptacji twórczości H.P. Lovecrafta (dwie powieści graficzne i zbiór opowiadań) stworzonych przez Gou Tanabego w latach 2014-2019. Po raz pierwszy w Polsce ukazały się już kilka lat temu w formacie standardowych, niewielkich tomików teraz jednak powróciły w pięknej, powiększonej edycji, którą zwyczajnie trzeba mieć w swojej kolekcji. I to nie tylko dlatego, że imponująco się na niej prezentuje, ale przede wszystkim dlatego, że to świetne komiksy. Znakomicie opowiedziane i brawurowo narysowane. Tanabe udowadnia, że twórczość zmarłego blisko 100 lat temu pisarza znakomicie oparła się próbie czasu, a Lovecraft nadal fascynuje i przeraża. Japoński twórca wciąż pracuje nad kolejnymi adaptacjami. W kolejnych latach Tanabe narysował mangi na podstawie „Zewu Cthulu”, „Widma nad Insmouth” oraz „Koszmaru w Dunwich” i mam nadzieję, że te również, jeśli doczekają się polskiego wydania, staną się częścią tej imponującej kolekcji.
MROCZNE MIASTA. MURY SAMARIS (Scream Comics)
„Mroczne Miasta” to jeden z najlepszych komiksowych cykli jakie obecnie ukazują się na naszym roku. W ubiegłym roku ukazały się dwa jego tomy – „Teoria ziarnka piasku” oraz „Mury Samaris”. Oba są znakomite, ale na listę wrzucam drugi z wymienionych bo, to właśnie od niego wszystko się zaczęło. „Mury Samaris” po raz pierwszy wydane zostały w 1983 roku i dały początek serii„Mroczne miasta”. Komiks został odświeżony przez autorów w 2007 roku i to właśnie ta edycja została opublikowana przez Scream Comics (przypomnę, że ten sam tytuł ukazał się również w 2008 roku nakładem nieistniejącej już oficyny Manzoku). „Mury Samaris” to przewrotna opowieść o podróży do miasta, w którym nic nie jest tym, czym się wydaje, ale wizyta w nim zmienia wszystko. I dziś, 40 lat po premierze, ta historia jest nadal świeża i zaskakująca, a upływ czasu sprawił, że nabrała nowych znaczeń.
PARKER. EDYCJA MARTINI (Nagle Comics)
Darwyn Cooke to jeden z moich ulubionych autorów komiksowych, a „Parker” jest w moim przekonaniu jego najlepszym dziełem. Co prawda tytuł ten ukazał się u nas już w latach 2014-2015 nakładem Taurus Media, ale z wielu powodów, nie było to wydanie idealne. W ubiegłym roku „Parker” powrócił w dwóch opasłych tomach uzupełnionych o materiały dodatkowe i przygotowane w powiększonym formacie. „Parker” to komiksowe adaptacje kryminalnych powieści Richarda Starka, w których mężczyźni są twardzi, kobiety są fatalne, a przemoc jest tak oczywista jak słońce za oknem. Całość została przedstawiona w imponujących wizualnie kadrach, w których roi się od cytatów (komiksowy Parker przypomina młodego Jacka Palance’a, co zasugerował sam Richard Stark). Jeśli lubicie czarne kryminały, to „Parker” jest komiksową kwintesencją tego gatunku. Ja mam ten tytuł już w trzech wydaniach – od Taurusa, amerykańskie „Martini Edition” a teraz dodatkowo od Nagle Comics. Tak, wiem, to nie jest normalne, ale cóż, dla „Parkera” jestem gotów na wiele.
NADSTAW UCHA, ŚLICZNA MARCIO (Timof Comics)
Najnowszy komiks Brazylijczyka Marcello Quinanhilhy, twórcy znanego już polskim czytelnikom z takich albumów jak „Wolfram” (zekranizowany w 2018 roku) i „Modlitewnik narodowy”. Jego „Nadstaw ucha, śliczna Márcio” to udane połączenie thrillera ze społecznym dramatem opowiadające historię samotnej matki histerycznie walczącej o lepszą przyszłość dla swojej córki Jaqueline. Ta jednak, zafascynowana światem zorganizowanej przestępczości, twardo jej się przeciwstawia. „Nadstaw ucha, śliczna Márcio” to brazylijska w duchu, ale uniwersalna w przesłaniu historia, w której choć akcja pędzi jak szalona, najważniejsi są bohaterowie. Mam wrażenie, premiera tego albumu przeszła trochę bez echa, a nie powinna.
RUSTY BROWN (Centrala)
Jeden z najważniejszych amerykańskich komiksów niezależnych. Imponująca formalnie i wizualnie opowieść o życiu i jego nieprzewidywalności stworzona przez wieloletniego współpracownika „New Yorkera”. To nie jest komiks dla każdego. Bo choć wizualnie raczej nikogo nie pozostawi obojętnym, to od strony fabularnej bywa wyzwaniem. „Rusty Brown” ma formę komiksu, ale temu wydawnictwu bliżej do filozoficznej rozprawy niż klasycznej powieści graficznej. . Warto jednak zmierzyć się z tym tytułem, bo jest po prostu wyjątkowy.
SCOTT PILGRIM (Nagle Comics)
Seria, na której polską premierę przyszło nam czekać naprawdę długo. I bardzo dobrze, że wreszcie się jej doczekaliśmy. Wybuchowa opowieść łącząca „teen drama” z superbohaterami przedstawiona w stylistyce silnie inspirowanej mangą i zanurzona w popkulturze. Świetne postaci, świetne dialogi i znakomita rozrywka. Dodam, że „Scott Pilgrim” bezproblemowo łączy pokolenia, bo komiks z przyjemnością przeczytałem nie tylko ja, ale również moja 13-letnia córka, która bawiła się przy nim przednio. Na rynku jest dopiero tom pierwszy, ale potraktujcie to wyróżnienie jako przyznane całej serii.
SPOTKANIE PO LATACH (Wydawnictwo Literackie)
Gdyby branża komiksowa miała swój festiwal Nowe Horyzonty, to najnowszy album Macieja Sieńczyka byłby tam niekwestionowaną gwiazdą. Historia spotkania dawnych znajomych bardzo szybko zmienia się w ciąg kolejnych opowieści, w których każda poprzednia staje się inspiracją dla następnej. „Spotkanie po latach” to dowód nieokiełznanej wyobraźni Sieńczyka, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Piękny, zaskakujący, a przede wszystkim imponujący intelektualnie komiks, do którego będziecie wracać wiele razy.
WYPADEK NA POLOWANIU (Lost in Time)
Oparta na prawdziwych wydarzeniach opowieść o rodzinie, zaufaniu, zbrodni i literaturze. Niezwykle dojrzała formalnie i artystycznie, co zaskakuje, bowiem jest dziełem debiutanckim zarówno dla scenarzysty Davida L. Carlsona jak i rysownika Landisa Blaira. „Wypadek na polowaniu” jest komiksem, w którym głęboko humanitarna historia o przyjaźni łączy się z kryminałem, a całość, poza licznymi odniesieniami do literatury, opatrzona jest również ciekawostkami dotyczącymi m.in. okoliczności wynalezienia alfabetu Braille’a, koncepcji panoptykonu stworzonej przez filozofa Jeremy’ego Benthama a nawet społecznej działalności Ala Capone’a. Premiera albumu była w 2017 roku w USA wydarzeniem. Opiniotwórczy tygodnik „Publishers’ Weekly” uznał „Wypadek na polowaniu” za jedną z najlepszych książek roku, a cztery lata później album zdobył Grand Prix festiwalu w Angouleme.
ZMARSZCZKI (Kultura Gniewu)
To chyba mój ulubiony komiks minionego roku i zarazem najbardziej znane dzieło Paco Roki, autora wzruszającego „Domu” oraz poruszających „Kolei losu”. „Zmarszczki” to opowieść o starości i chorobie Alzheimera. Wzruszająca, ale jednocześnie pogodna i niepozbawiona humoru. Roca pokazuje ludzi starych, ale nie złamanych. Jego bohaterowie mają problemy z pamięcią i zdrowiem, często żyją przeszłością i nie potrafią poradzić sobie z czynnościami, które jeszcze kilka lat temu nie nastręczały im żadnych trudności. A mimo to się nie poddają. W trudnych chwilach zachowują pogodę ducha, wspierają się nawzajem i nie unikają spontanicznych szaleństw. „Zmarszczki” mają w sobie wszystko, co jest potrzebne, by stać się przebojem. Poważny temat podany w przystępny, niepozbawiony humoru sposób. Świetną kreskę. A przede wszystkim wspaniałych i przedstawionych z sympatią oraz wyrozumiałością bohaterów.