„Komiks dla Pixela” Śledziński [RECENZJA]

Premiera każdego nowego komiksu Michała „Śledzia” Śledzińskiego jest dla mnie wydarzeniem. Nie inaczej rzecz się ma z „Komiksem dla Pixela”. I choć ten akurat album najbardziej docenią ci, którzy równie mocno jak komiksy kochają gry wideo, to nikt nie będzie nim rozczarowany. A fani kultowego „Osiedla Swoboda” znajdą w nim dodatkowo nową historię ze swoimi ulubionymi bohaterami.
O tym, że Śledziowi blisko jest do świata gier wideo wiedzą wszyscy jego fani. Jego pierwsze rysunki pamiętam jeszcze z łam legendarnego magazynu „Secret Service”, a w szczególności z książkowego „Kompendium wiedzy Secret Service”, do którego swego czasu często wracałem właśnie ze względu na śledziowe grafiki. Potem były magazyn „Produkt” i „Osiedle Swoboda”, komiksy rysowane dla „Świata gier komputerowych” (pierwsze, za które dzisiejsza gwiazda otrzymała wynagrodzenie i w których zadebiutowały postaci Fido i Mela), aż wreszcie o Śledzia upomniał się świat filmu.
Dziś Michał Śledziński to człowiek instytucja. Rysownik, scenarzysta, storyboardzista i reżyser mający na swoim koncie seriale „Kacperiada” oraz „Kajko i Kokosz”. A przy tym człowiek o wielkim poczuciu humoru i wielkiej wrażliwości, którego poglądy na świat – również z racji tego, że pochodzimy z tego samego pokolenia – często pokrywają się z moimi obserwacjami.
I te właśnie atuty odnalazłem w „Komiksie dla Pixela”, zbiorze 64 jednostronicowych komiksów stworzonych przez Śledzia dla magazynu o grach, który – jak czas pokazał – skutecznie wypełnił na rynku lukę po „Secret Service”. Jest w tych opowiastkach wszystko to, czego potrzeba, by komiks chwycił mnie za serce. Przemyślenia na temat gier, autobiograficzne wtręty i wspomnienia, mnóstwo humoru, ale i gorzkich konstatacji, a przede wszystkim empatycznego ciepła bijącego z każdej planszy. Śledziu dzieli się w komiksie z nami nie tylko swoją pasją, ale również swoim życiem. Tym co go nakręca i tym co dołuje. Wydarzeniami, które sprawiły, że dostał skrzydeł, jak i zmaganiami z wyzwaniami codzienności. A wreszcie, co mnie akurat najbardziej przypadło do gustu, spostrzeżeniami na temat nieuchronnego upływu czasu i zmianach jakie powoduje to w naszym życiu i patrzeniu na świat.
To jednak nie koniec atrakcji jakie kryje zbiór „Komiks dla Pixela”. Obok wspomnianych 64 jednostronicowych komiksów oraz galerii okładek i ilustracji, w tomie znajdziecie również wyjątkowy crossover „KDP x Osiedle Swoboda”, w którym Smutny i Niedźwiedź (nie trzeba ich przedstawiać, prawda?) zaliczają bliskie spotkanie z ultrapatriotyczną grą o nazwie „Komumon”. Historyjka jest przezabawna, ironicznie celna i przypadła mi do gustu bardziej niż całe „Osiedle Swoboda. Centrum”, które – choć nie miało tej siły rażenia, co oryginalna seria – było bardzo solidnym komiksem.
„Komiks dla Pixela” jeszcze na dobre nie zagościł w księgarniach, a już osiągnął status bestsellera. Wydanie komiksu zostało sfinansowane w ramach internetowej zbiórki, na której zgromadzono blisko 85 tysięcy złotych, ponad trzy razy więcej niż oczekiwali jej organizatorzy. I choć do wszelkiej maści przedsprzedaży podchodzę z dużym dystansem, to w tym przypadku, ze względu na osobę autora, wsparłem ją zaraz jak tylko ruszyła. I nie żałuję. Otrzymałem komiks, który mnie rozbawił, poruszył i, jak pisałem wcześniej, chwycił za serce. Gorąco polecam i wierzę, że za jakiś czas będę mógł wesprzeć wydanie drugiej części „Komiksu dla Pixela”. Czekam