Kiedy dwa tygodnie temu Netflix ogłosił, że przejmuje firmę Marka Millara oraz należące do niej serie komiksowe, branża zaniemówiła. Wartość transakcji nie została ujawniona, ale specjaliści szacują, że mogła kosztować giganta od 30 do 50 milionów dolarów.
Powołana do życia w 2004 roku firma Millarworld, której właścicielem jest Mark Millar, nie jest tradycyjnym wydawcą. To swoisty „bank” komiksowych projektów publikowanych przez różne wydawnictwa, do których prawa pozostają jednak w rękach twórców. Kiedy więc jakieś studio jest zainteresowane realizacją filmów na ich podstawie, negocjować musi nie z wydawcą, ale z autorem i to on czerpie z tego zyski.
Akwizycja Millarworld przez Netflixa nie była łatwa. Choć Mark Millar jest właścicielem firmy, to prawa do posiadanych przez nią tytułów są w rękach wielu twórców, z którymi Millar na przestrzeni kilkunastu lat współpracował. Aby zakup mógł dojść do skutku, każdy z nich musiał zostać spłacony. Nieoficjalnie mówi się, że niektórzy mogli na tej transakcji zarobić setki tysięcy dolarów.
Netflix kupił więc bank pomysłów, ale – co najważniejsze – kupił samego Marka Millara i wszystko to, co ten jest w stanie wymyślić, stworzyć i napisać. Biorąc pod uwagę, że dzień po ogłoszeniu akwizycji, studio Disneya zapowiedziało ograniczenie współpracy z Netflixem, sytuacja wydaje się jasna. Zagrożony pozbawieniem marvelowskiego zaplecza gigant inwestuje we własne uniwersum, by stawić czoła Disneyowi. Co więcej, jako właściciel wydawnictwa nie będzie musiał płacić tantiem, które teraz ponosi w związku z produkcją i emisją serialu z logiem Marvela. A kwoty te – jak szacują analitycy – są niemałe. Celem Netflixa jest doprowadzenie do sytuacji, w której połowa prezentowanych w serwisie produkcji w 100% należy do giganta. Kupno Millarworld jest jednym z kroków do realizacji tego celu.
Takie kontrakty nie są w branży filmowej niczym nowym. Disney jest właścicielem Marvela, Warner Bros. posiada DC Comics, Universal przez kilka lat miał umowę na wyłączność z Dark Horse Entertainment (z której narodził się koszmarek „R.I.P.D. Agenci z zaświatów”), a studio 20th Century Fox w lipcu tego roku kupiło mniejszościowe udziały w firmie Boom! Studios. Wszystko po to, żeby zapewnić sobie dostęp do pomysłów i wypromowanych już na komiksowym rynku bohaterów, światów i tytułów.
W informacji prasowej na temat akwizycji Marka Millara nazwano nowym Stanem Lee. To stwierdzenie zostało mocno obśmiane przez fandom, choć – moim zdaniem – jest w nim sporo prawdy. Millar ma bowiem wyjątkowy talent do tworzenia atrakcyjnych komiksowych światów i barwnych bohaterów znakomicie przekładających się na język filmu. Na podstawie jego komiksów powstały już filmy „Wanted: Ścigani” z Angeliną Jolie, Jamesem McAvoyem i Morganem Freemanem, dwie części „Kick-Ass” oraz udany „Kingsman. Tajne slużby”, którego kontynuacja niebawem trafi do kin. Pamiętajmy też, że Millar – choć niewymieniony w napisach – stoi również za fabułą „Kapitana Ameryki: Wojny bohaterów” oraz „Logana: Wolverine’a”. W rękach wytwórni 20th Century Fox pozostają prawa do jego serii „Starlight”, „Superior” oraz adresowanego do młodych czytelników „Kindergarten Heroes”, Universal zaś jakiś czas temu kupił prawa do filmowej adaptacji „Chrononauts”. A wciąż nie wiemy jeszcze w jaki sposób dorobek Millara oraz samego autora zamierza wykorzystać Netflix.
Jedno jest pewne. Netflix na tej transakcji nie straci. Mark Millar jest twórcą szanowanym przez czytelników i cieszącym się renomą nie tylko utalentowanego artysty, ale również autora, którego dzieła się bardzo dobrze sprzedają. Jego nazwisko to marka mogąca przyciągnąć do Netflixa nowych widzów i użytkowników.
– Zamiast kupować 10 pomysłów od 10 różnych osób, Netflix postanowił kupić całą paczkę pomysłów – komentuje transakcję Todd McFarlane, twórca postaci Spawna. Jego zdaniem ta akwizycja to pierwsze z planowanych przez serwis przejęć mających zapewnić gigantowi kreatywne zaplecze przy realizacji własnych produkcji.
Sam Mark Millar unika komentowania całej sytuacji. Po ogłoszeniu transakcji ogłosił, że aż do wiosny znika z pola widzenia, by pracować nad nowymi komiksami i pomysłami, o których usłyszymy już wkrótce.
Źródło: The Hollywood Reporter
Zdjęcie: SyFy.com