Po latach zapowiedzi „Deadly Class” Ricka Remendera i Wesleya Craiga wreszcie doczekało się polskiego wydania. Czy seria, która niebawem doczekała się ekranizacji, przyjmie się nad Wisłą?

O tym, że „Deadly Class” ma trafić do Polski słyszałem już wiele lat temu. Do wydania serii początkowo przymierzało się wydawnictwo Taurus Media. Później w kuluarach mówiono, że zajmie się tym Mucha Comics. Ostatecznie komiksowy cykl trafił w ręce Non Stop Comics, a jego pierwszy tom ukazał się krótko po premierze serialu na jego podstawie.

„Deadly Class” przenosi czytelników do lat 80. ubiegłego wieku, czasów prezydentury Ronalda Reagana i rozwijającej skrzydła neoliberalnej ekonomii. Główny bohater komiksu, nastoletni sierota Marcus Lopez Arguello, jest poniekąd jej ofiarą. Skazany na życie na ulicy każdego dnia walczy o przetrwanie bez nadziei na lepszą przyszłość. Pewnego dnia wszystko się zmienia. Marcus najpierw staje się celem ataku ze strony nieznanych napastników, a później zostaje uczniem wyjątkowej szkoły, w której kształci się… zabójców. Choć jej adepci poznają na lekcjach sposoby na skuteczną dekapitację czy receptury na śmiertelne trucizny, ich codzienność niewiele różni się od tej, jaką znamy z „normalnych” szkół. Jak wszędzie, są tam uczniowie popularni i outsiderzy, kujoni i obiboki, twardziele i tchórze. Z tą różnicą, że każdy z nich zna setki sposobów na wyprawienie cię na tamten świat. Czy Marcus odnajdzie się w tym tyglu?

Rick Remender scenariusze komiksowe pisze już od 20 lat. Na swoim koncie ma przygody X-Menów, Punishera, Venoma, Kapitana Ameryki czy drużyny Avengers oraz trochę autorskich serii, z których najbardziej znane to „Black Science”, „Fear Agent” oraz „Deadly Class”. Remender jest sprawnym autorem znakomicie radzącym sobie z historiami, w których centrum jest grupa bohaterów. Dynamiczne relacje pomiędzy jej członkami, to jeden z charakterystycznych elementów jego twórczości. Drugim jest nacisk na akcję. Remender nie ma oporów przed tym, żeby porzucić budowanie psychologii swoich bohaterów na rzecz czystej akcji. Widzieliśmy to już w „Black Science”, znajdziemy również w „Deadly Class”.

« z 2 »

Choć komiks rozpoczyna się trochę jak szkolna obyczajówka, szybko zmienia się w rasową sensację wypełnioną pościgami, strzelaninami i trupami. Akcja pędzi do przodu z zawrotną prędkością, a historia Marcusa ponownie zmienia się w napompowaną sterydami opowieść o walce o przetrwanie. Walce, w której do końca nie wiemy kto jest sprzymierzeńcem, a kto przeciwnikiem.

Drapieżności tej opowieści nadają rysunki Wesleya Craiga, kanadyjskiego artysty o filmowej wyobraźni. Jego ekspresyjna kreska w połączeniu z niebanalnym kadrowaniem czynią z „Deadly Class” komiks wyjątkowy i na długo zapadający w pamięci.

Pierwszy tom serii jest zdecydowanie najlepszy. Później bywa różnie. Jak wspominałem wcześniej, Remender ma skłonność do porzucania fabuły i psychologii bohaterów na rzecz czystej akcji, co nie zawsze wychodzi tytułowi na dobre. Scenariusz „Deadly Class” bywa później nierówny (obecny „run”, poza ostatnim zeszytem, jest mocno nieudany), ale graficznie seria nigdy nie rozczarowuje. Warto sięgnąć, bo lepszy komiks akcji długo się u nas nie ukaże.

Leave a Reply