Miniseria „Aliens” uczyniła z początkującego wydawnictwa Dark Horse Comics oficynę liczącą się na rynku. Blisko 30 lat po premierze dzieło Marka Verheidena i Marka Nelsona doczekało się wreszcie polskiego wydania. Wydania, które można określić jednym słowem – spektakularne.
W 1979 roku na ekrany światowych kin wszedł film „Obcy – 8 pasażer Nostromo”. Obraz wyreżyserowany przez Ridleya Scotta, mającego wtedy na swoim koncie tylko jedną pełnometrażową produkcję, odniósł olbrzymi sukces finansowy jak i artystyczny. Dziś „Obcy – 8 pasażer Nostromo” uznawany jest za jedną z najwybitniejszych produkcji w historii kina, a w 2002 roku został wpisany do amerykańskiego Narodowego Rejestru Filmowego jako dzieło „kulturalnie, historycznie i estetycznie znaczące”.
Opowieść o załodze kosmicznego statku walczącej z żadnym krwi obcym doczekała się 7 lat później kontynuacji zatytułowanej „Obcy – decydujące starcie” wyreżyserowanej przez Jamesa Camerona. Twórca „Elektronicznego mordercy” vel „Terminatora” opowiedział trzymającą w napięciu historię oddziału kosmicznych marines, którzy w towarzystwie Ripley – jedynej ocalałej pasażerki Nostromo, stają do nierównej walki już nie z jednym ale całą armią Obcych. Film, będący połączeniem horroru z kinem wojennym, odniósł jeszcze większy sukces niż część pierwsza, a studio 20th Century Fox zyskało jedną z najbardziej wartościowych franczyz w swojej historii.
Dziś „Obcy” to już nie tylko filmy, ale również powieści, gry wideo (i nie tylko) oraz komiksy. Prawa do marki pod koniec lat 80. kupiło początkujące wtedy wydawnictwo Dark Horse Comics. Komiksy oparte na filmowych licencjach nie były w owym czasie uznawane za prestiżowe. Większość z nich było adaptacjami produkcji znanych z dużego ekranu, a ich cykl życia był stosunkowo krótki. Wyjątkiem była komiksowa seria „Star Wars”, wydawana przez Marvela w latach 1977-1986, gdzie publikowano oryginalne historie z pozwodzeniem rozbudowując gwiezdnowojenne uniwersum. Kupując licencję na „Obcego” wydawnictwo Dark Horse Comics zdecydowało się pójść podobną drogą, a pierwszy opublikowany przez nie komiks był fabularną kontynuacja filmu Jamesa Camerona.
Akcja miniserii rozgrywa się kilka lat po wydarzeniach opowiedzianych w „Obcym – decydującym starciu”. Kiedy jeden z pracujących na ziemskiej orbicie statków zostaje zaatakowany przez krwiożerczego kosmitę, zostaje zorganizowana misja, której celem jest dotarcie do rodzinnego świata Obcych i jego zniszczenia. Wśród jej członków są kapral Hicks oraz osiemnastoletnia już Newt, jedyni obok Ripley ocaleni z poprzedniego starcia z drapieżnikiem. Tymczasem na Ziemi rośnie w siłę kult upatrujący w Obcym nowego Mesjasza. Wkrótce na jaw wychodzi, że na naszej planecie już jest królowa kosmitów…
Premiera miniserii „Aliens” była na komiksowych rynku końca lat 80. wydarzeniem. Kolejne jej zeszyty sprzedawały się na pniu, a zaspokojenie apetytu czytelników wymagało aż sześciu dodruków każdego z nich. Do czasu „Obcego 3” historia napisana przez Marka Verheidena i narysowana przez Marka Nelsona była uznawana za kanoniczną, a wydarzenia w niej przedstawione za część oficjalnego uniwersum. Premiera filmu Davida Finchera, w którym uśmiercono Hicksa i Newt, to zmieniła. Komiks przerobiono zmieniając imiona głównych bohaterów, a w tzw. „międzyczasie” również pokolorowano (oryginalnie ukazał się w wersji czarno-białej). Co ciekawe, cykl zdobył tak dużą popularność, a wkład Marka Verheidena w rozwój uniwersum Obcego uznano za na tyle znaczący, że na cześć autora nazwano jednego z bohaterów filmu „Obcy kontra Predator” z 2004 roku w reżyserii Paula W.S. Andersona.
Miniseria „Aliens” wielokrotnie powracała na rynek. Już w roku 1990 doczekała się swojej edycji „deluxe”, była również częścią kilku antologii, jednak dopiero dzięki „30th Anniversary Edition” czytelnicy mogą po raz pierwszy od premiery przeczytać komiks w takiej wersji, w jakiej został pierwotnie opublikowany – niezmieniony, z czarno-białymi rysunkami, a w dodatku w powiększonym formacie.
„Aliens” zaskakująco dobrze oparł się próbie czasu. Scenariusz Marka Verheidena miejscami jest chaotyczny, ale znakomicie się czyta. Autor w ciekawy sposób nie tylko rozwinął historie filmowych bohaterów, ale również samo uniwersum. Choć miniseria liczy zaledwie sześć zeszytów, to na brak wydarzeń nie można narzekać. Wspólnie z bohaterami wyruszamy na planetę Obcych (gdzie spotykamy m.in. Inżyniera, choć tutaj, oczywiście, tak się nie nazywa i wygląda inaczej niż w filmie), jesteśmy świadkami ataku kosmitów na Ziemię oraz zakulisowych rozgrywek i machinacji, w których wielkie pieniądze oraz wielka polityka są ważniejsze od ludzkiego życia.
Upływ czasu sprawił, że „Aliens” zyskał dodatkowy atut. Osoby, którym nie przypadło do gustu wyjaśnienie pochodzenia kosmity przedstawione w „Obcym: Przymierzu”, w komiksie znajdą potwora w takim wydaniu, w jakim pokochały go miliony widzów – jako krwiożerczą maszynę do zabijania w makabryczny sposób rozprawiającą się z hordami przeciwników i ślepo podążającą za swoją królową.
Największym atutem „Aliens” pozostają rysunki. Kadry Marka Nelsona zachwycają ilością detali, cieniowaniem oraz ekspresją jaką udało się artyście uzyskać dzięki czarno-białej kolorystyce. W powiększonym formacie i na grubym, niebłyszczącym papierze prezentują się zachwycająco. Dzięki temu, że album nie został wydany na kredzie, komiks mimo sporych rozmiarów nie jest ciężki i wygodny w „użytkowaniu”.
„Aliens – 30th Anniversary Edition” to jeden z tych komiksów, które warto znać. Nawet jeśli nie jesteście fanami „Obcego” album zachwyci was rysunkami, a wypełniony wydarzeniami scenariusz będzie trzymał w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Ekskluzywne wydanie nie tylko robi wrażenie, ale również pozwala w pełni docenić kunszt Marka Nelsona, który w „Aliens” stworzył jedne z najlepszych prac w swojej karierze.
Album „Aliens – 30th Anniversary Edition” ukazał się nakładem wydawnictwa Scream Comics.
Prometheus to nazwa statku. Autor zapewne ma na myśli „Engineers”?
Oczywiście, mój błąd. Już poprawiłem. Dzięki!
Tak. Oczywiście. Już poprawiłem.